ClueGroup.pl się rozwija. Więcej klientów oznacza więcej pieniędzy, ale i przede wszystkim więcej pracy. W takich momentach pojawia się dylemat – zatrudnić pracownika czy outsource’ować częściowe działania. Szczerze mówiąc dla mnie tego dylematu nigdy nie było, ponieważ od zawsze planowałam nie zatrudniać pracowników. Dlaczego?
Konieczność wynajęcia biura
Co prawda ja pracuję też na etacie, ale Justyna nie. I bardzo sobie ceni pracę w domu. Zatrudnienie pracownika oznaczałoby konieczność wynajęcia biura, albo chociaż przestrzeni w biurze co-workingowej. A to odbiera niezależność, zabiera cenny czas poświęcany na dojazdy, zwiększa koszty. A znów praca zdalna z rozliczeniem za „etat” jest kompletnie bez sensu. I już niewiele różni się od outsource’ingu, a odpowiedzialność pozostaje u nas.
Ograniczenie swobody
Zatrudnienie pracownika odbiera właścicielowi firmy swobodę. Taką osobę trzeba przypilnować (nie odbieraj tego jako kontrolować), zapewnić jej odpowiednie warunki pracy, sprzęt, napoje, bywać w pracy w odpowiednich godzinach (patrz punkt wyżej), wysłać na urlop, brać pod uwagę chorowanie itp. Bez sensu. Po co? Przyjdzie kontrola z PiP-u i się jeszcze mandat zapłaci, bo biurko będzie za mało nasłonecznione. Wiem, że to może być brutalne, ale to jasno pokazuje, że umowa o pracę może być naprawdę trudną formą zatrudnienia dla małej firmy.
Odpowiedzialność
Załóżmy sytuację, że zatrudniamy człowieka na umowę o pracę/dzieło/zlecenie (choć przecież dzieło i zlecenie to nie zatrudnianie). Człowiek wykonuje mega fuck up, bo nie czuł się za to odpowiedzialny. Robota pada. Klient odchodzi. Dużo kasy stracone. I kto najbardziej na tym ucierpi? Oczywiście my, nie on. I co? Zwolnimy go? Spoko, tylko to nie wróci klienta. Więc czy jest sens? A tymczasem outsource’ując usługę, firma zewnętrzna dołoży wszelkich starań, żeby jednak usługę wykonać dobrze, żeby w kolejnym miesiącu też się do niej zwrócić. Jasne, odpowiedzialność nadal leży na nas, ale prawdopodobieństwo fuck upu jest mniejsze.
Wysokie koszty
Już nie raz opisywałam na tym blogu różnicę między działalnością gospodarczą, a umową o pracę czy umową o dzieło. To się po prostu nie opłaca. Lepiej znaleźć firmę, która po prostu wystawi nam fakturę. I nie będzie nas obchodzić to, że ktoś jest na urlopie czy na L4. Jak nie wykona pracy, to nie zapłacimy. A dzięki temu będzie znacznie taniej bez obniżenia jakości.
Wielozadaniowość aka człowiek renesansu
I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Gdybyśmy „szarpnęły się” na zatrudnienie pracownika, to i tak byśmy odpowiedniego nie znalazły, ponieważ musiałby to być człowiek orkiestra – umieć trochę tego i trochę tego, bo na cały etat roboty np. dla stuprocentowego copywritera by nie było (168 godzin? No jak…). A to by nawet nie rozwiązało problemu, ponieważ wtedy i tak by trzeba zatrudnić linkbuildera. A outsource’ując, zlecamy tyle ile trzeba.
Podsumowując
Żeby nie było – ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko zależy od branży, w jakiej pracujemy. W naszej (IT) zdecydowanie większość rzeczy można outsource’ować – copywriting, linkbuilding, tworzenie stron itp. Są jednak firmy, w których pracownik musi być na miejscu i tyle. Nie ma dyskusji. My na szczęście mamy wybór.
Jeszcze nie zapisałaś/eś się do newslettera? Zrób to teraz 🙂
[mc4wp_form]
Outsourcing jest na tyle wygodny i obecnie na tyle popularny, że bez problemu znajdziemy podwykonawcę.
Przy zatrudnianiu pracownika pojawiają się dodatkowe koszta, które także trzeba uwzględnić oraz jak napisałaś, brak mobilności.
Pozdrawiam,
Leon 😉
Otóż to 🙂
W sumie ze strony małej firmy to rzeczywiście zlecanie zadań na zewnątrz wychodzi lepiej. Ale cały artykuł wpisuje się w popularną ostatnio dyskusję o tzw. śmieciówkach ze strony zatrudnionego. Są ludzie, którzy wolą system pracy na zlecenia i praca na etacie jest udręką, problemy w tym, że część pracodawców wykorzystuje formę umów o dzieło czy zlecenia żeby uniknąć kosztów. Korzystając z outsource macie win – win situation 🙂
To prawda Gosiu. Ale ja np. jestem zwolenniczką tzw. umów śmieciowych – ponieważ najzwyczajniej w świecie można na nich więcej zarobić. A jest coraz więcej firm, które oferują swoim pracownikom wybór – np. proponujemy Ci 4000 zł brutto – sam zdecyduj, jaką chcesz umowę i ile z tego będzie dla Ciebie.
Też przychylam się do tego stanowiska – nie odbierajmy takiej możliwości tym, którym to odpowiada 🙂
Jedyne uzasadnienie, jakie w Waszym wypadku mogłoby mieć stałe zatrudnienie byłby np. staż z UP. Wynagrodzenie stażysty pokrywa urząd i z tego co liczyłam, w moim przypadku na przykład opłacałoby się wynająć biuro, żeby takiego stażystę móc przyjąć. Pewnie znacznie trudniej byłoby go znaleźć – kogoś, kogo możesz na te kilka miesięcy zatrudnić i będzie spełniał Twoje oczekiwania. Dlatego ostatecznie też wypuszczam na zewnątrz zlecenia dla innych freelancerów 🙂
Tak, myślałam o tym 🙂 Tylko właśnie – dostajesz takiego „newbie” i ładujesz masę czasu, żeby go przeszkolić – a to też kosztuje. Po 3 miesiącach sobie idzie, a my dalej mamy problem.
Pozdrawiam!
Miałem u siebie stażystkę w firmie i powiem Ci, że tak kolorowo nie jest. Głównie chodzi o to, że po stażu miałem obowiązek zatrudnić ją na minimum pół okresu stażu.
Czyli jeśli ktoś był na stażu 4 miesiące to kolejne dwa musiał przepracować na normalnej umowie o prace, której warunki zostały podane w umowie z UP.
Leon.
No właśnie. To tym bardziej nie jest rozwiązanie dla mnie.
Ale to chyba zależy akurat od UP i od miasta, w Łodzi nie ma takich warunków, tzn. nie trzeba potem zatrudniać na umowę o pracę. Aczkolwiek zgadzam się, że przeszkolenie pracownika, jeśli nie trafi się jakiś super ogarnięty, trochę trwa.
Dzięki za info! W sumie nie wiem, jak to wygląda we Wrocławiu.
A w firmie, w której pracuję outsourcing się nie sprawdził. Zwiększyliśmy zatrudnienie działu IT x2. Okazało się, że rozwiązania stosowane przez nas są tak zaawansowane i nietypowe, że najbliższy podwykonawca, który podjął się tematu ma do nas 200 km.
Generalnie były problemy z dostępnością, problemy z czasem realizacji…że nie wspomnę o realizowaniu pomysłów „kreatywnych”. Po dwóch miesiącach temat outsourcingu został zamknięty.
No jasne, rozumiem. W moim przypadku sytuacja jest nieco inna, bo delegowane działania nie są niczym zaawansowanym i nietypowym 🙂
Tak, słyszałam o takim manewrze! Ale wiesz: etat to także 7-godzinny dzień pracy mamy karmiącej, zwolnienie na chorobę dziecka, bezpieczeństwo zatrudnienia przez ileśtam po powrocie do pracy, firmowe choinki (;p) i takie tam…
Nie no pewnie, zgadzam się 🙂 Sama mam obecnie umowę o pracę i sobie chwalę.
Pozdrawiam!
Z punktu widzenia pracodawcy praktycznie zawsze umowa o pracę jest nieopłacalna… Ja przerobiłam na własnej skórze umowę zlecenie i działalność gospodarczą. Byłam zadowolona z wyższych zarobków niż na umowę o pracę. Kilka lat później zostałam jednak pełnoprawnym etatowcem i baaardzo doceniłam taki układ, bo… zaszłam w ciążę:)
A, no wiesz, takich plusów nic nie przebije 🙂 No chyba że celowe opłacanie najwyższych składek ZUS przy DG, gdy stara się o dziecko 😀
Doskonale rozumiem te obiekcje co do tworzenia etatu (zwłaszcza kiedy nie jest to niezbędne). Sam pracuję na etacie i dodatkowo prowadzę swoją działalność na małą skalę i na pewno nie tworzyłbym stanowiska pracy, aby kogoś zatrudnić.
Outsourcing daje duże poczucie wolności i niezależności prowadzącemu firmę.
To chyba zależy od biznesu ale w branży, którą się tutaj wszyscy zajmujemy :), to raczej outsourcing. Taniej, szybciej, bez niepotrzebnych problemów i bagażu. To jest korzystne nie tylko dla pracodawców, wiele osób woli pracować w pojedynkę, w domu, itd…