Minęły cztery miesiące odkąd pojawił się tu pierwszy wpis z cyklu Co u mnie. Trochę zwlekałam z tym, aby stworzyć kolejny, bo jakoś blokowało mnie napisanie o bardzo osobistej zmianie.
Ale w końcu się zmotywowałam, bo rzeczywiście piszecie do mnie i pytacie, co u mnie słychać. No i przecież na blogu czasem dobrze napisać coś osobistego. To zaczynamy.
Trochę się pozmieniało. Zarówno pod kątem zawodowym, jak i pod kątem osobistym. Bywały chwile słabsze i lepsze. Ogólnie wychodzę z założenia, że zmiany są dobre. Większość z nich sprawia, że stawiamy krok do przodu. No to zobacz, co u mnie.
Dostałam awans
W zeszłym miesiącu zaproponowano mi przejęcie obowiązków mojego przełożonego, który zmienił pracę. Rzecz jasna zgodziłam się, bo wiązało się to ze zmianą nazwy stanowiska (ze specjalisty, na starszego – i tu muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś więcej) i z lepszą kasą (no, też ;p). Ale jednocześnie wiąże się to z nieproporcjonalnie większymi obowiązkami. Doskonale wiem, że sobie poradzę, pytanie tylko – jak będzie to wyglądać :).
Liczę, że najbliższe miesiące przyniosą duuużo wniosków. Już teraz zaczęły się coraz częstsze wyjazdy służbowe do Warszawy i do Gdańska (może jakieś spotkania czytelników czas zacząć?).
Pamiętasz, jak jakiś czas temu pisałam, że docelowo nie chce pracować dla kogoś, a na swoim? Ostatnio to podejście mocno się u mnie zmieniło. Naprawdę dobrze pracuje mi się na etacie i nie myślę obecnie o zmianie. Wrócę do tego za jakiś czas.
Moje mieszkanie
Z pewnych względów, od marca mieszkam sama i mieszkanie jest już tylko moje. Notariusz już ogarnięty, obecnie jestem na etapie zmian w banku – chcę zostać jedynym kredytobiorcą. Zobaczymy, jak bank będzie się na to zapatrywał.
Jako że pracuję i na etacie, i prowadzę działalność gospodarczą, muszę przygotować i złożyć na nowo dokumenty, które poświadczą moją zdolność kredytową – PIT-y za poprzednie lata (2012, 2013 i 2014 – trochę tego jest, hm?) oraz zaświadczenie o zarobkach i wyciągi z banków (HA HA, ach te moje przelewy na 3 zł za bilet MPK generujące wielędziesiąt stron wyciągów). Bank życzy też sobie nowego aktu notarialnego.
A, no więc zostaję nie tylko sama z mieszkaniem, ale i sama z kredytem hipotecznym. Na szczęście dam radę 🙂
Pojawiła się książka mojego współautorstwa
Jakiś czas temu (no dobra, bardzo dawno temu, trochę to Helionowi zajęło) Łukasz Wójcik zaprosił mnie do współpracy nad nowym wydaniem książki, czego efektem jest WordPress 4. Instalacja i zarządzanie. Jeśli masz zamiar założyć bloga na WordPressie, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać, polecam Ci tę pozycję.
Znajdziesz tam też trochę informacji dotyczących pozycjonowania i optymalizacji – aby sprawić, by Twój WordPress zdobywał szczyty wyszukiwarek. Mam trzy egzemplarze – może wypadałoby je wykorzystać do konkursu? 🙂
Pelnamicha.com powoli się kręci
Niestety brak czasu sprawia, że projekt ten jest odsunięty trochę w tył. Ale co jakiś czas wpadają zamówienia. Doskonale wiem, że gdyby poświęcić mu więcej czasu, to zarabiałby całkiem niezłe pieniądze. Muszę przyznać, że na niektórych produktach jest całkiem fajna marża sięgająca i 20-30%.
Rzecz jasna najmniej zarabiamy na karmie dla psów, bo najczęściej na niej nie ma zupełnie żadnego zarobku.Do zmiany jest również wygląd, bo niestety zdjęcia proponowane z plikiem xml hurtowni są tragicznej jakości. Zabawy jest dużo, ale perspektyw również. Trzeba też ciągle aktualizować produkty, bo bardzo dynamicznie się zmieniają.
I tak by to u mnie wyglądało. Niestety, mam bardzo mało czasu na nowe projekty – etat, firma, blog, sklep internetowy i życie osobiste są już i tak ledwo do pogodzenia. Ale daję radę.
Pewnie za jakiś czas pojawi się tu kilka kolejnych newsów na temat tego, co u mnie słychać. A co słychać u Ciebie?
Faktycznie zmian dużo, nic dziwnego, że aktywność na blogu ostatnio mniejsza 😉 O tej zmianie kredytu chętnie bym poczytała coś więcej, bo to ciekawa sprawa – jak bank podchodzi do takich zmian, skoro dawał kredyt dwóm osobom, a teraz zostaje tylko jedna. No i ciekawa zmiana podejścia jeśli chodzi o pracę na etacie 🙂
Ja już myślami jestem coraz bliżej urlopu, bo w tym roku wyjątkowo wybieram się na odpoczynek w czerwcu. Pozdrawiam 🙂
Agnieszka, dam znać i może to opiszę, gdy cała sprawa będzie załatwiona 😉
Niestety, aktywność mniejsza, ale mam nadzieję, że to się niebawem zmieni.
Ale super z tym urlopem! Pozazdrościć! A gdzie się wybieracie?
Koniecznie opisz 🙂 A no i gratuluję awansu :))
Wybieramy się pozwiedzać Węgry, to znaczy póki co taki jest plan, ale u nas plany lubią się zmieniać.
Dzięki 😉
Węgry – super! Autem jedziecie? 🙂 Plany warto czasem zmienić!
Nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie Ty Magda będziesz zwolennikiem etatu! Nie myślisz o zmianie, ale chyba nie porzucasz popracowych projektów? Lubiłam Twoje wpisy „firmowe” i o sposobach na pracę po godzinach…
Gratuluję awansu i trzymam kciuki za dalszy rozwój (i podwyżki oczywiście!) 🙂
Gosiu, może po prostu na razie potrzebuję stabilizacji 🙂
I jasne, nie porzucam żadnych popracowych projektów – nie stać mnie na to 😉
Moje wpisy firmowe i sposoby np. organizacji pracy nie znikną.
Dzięki!
Całe szczęście! Etat jest dobry – bezpieczny, ale wydaje mi się, że na pewnym etapie (kiedy już nie ma ciekawych wyzwań przed nami) zaczyna być niewystarczający. Dlatego warto budować coś na boku, żeby było do czego uciekać 😉
Na razie nowe wyzwania i obowiązki, więc pewnie bliżej do etatu. A byłaś kiedyś bez etatu tylko na własnej działalności? Może jakieś porównanie? 🙂
Może być niewystarczający, jeśli w miejscu pracy nic się nie zmienia, to jasne. U mnie akurat są obecnie bardzo dynamiczne zmiany (np. przejście z Money.pl do Wirtualnej Polski). Ale jasne – oczywiście, że warto budować coś z boku 🙂
Nie byłam nigdy bez etatu, tylko na własnej działalności – tzn byłam na działalności zamiast etatu, ale na etacie 😉 jeśli rozumiesz, co mam na myśli 🙂
Rozumiem 😉
A oprócz etatu na własnej działalności to nie korzystałaś z niej w innych przypadkach? Np. do rozliczania dochodów z bloga czy dodatkowych zleceń? Podobno możliwość wystawienia faktury zmienia podejście współpracy 😉
Magda! Po pierwsze gratuluję wydania książki – świetna sprawa. Po drugie awans z pewnością zasłużony, dobrze się stało i ponownie zbijam piątkę #girlpower. A po trzecie trzymam kciuki za te spotkania z czytelnikami w stolicy 🙂 Co do innych tematów to wiem doskonale, że dasz sobie ze wszystkim radę. Jesteś zuch dziewczyna.
O pracy na etacie już kiedyś rozmawiałyśmy, obecnie mam właśnie takie podejście ciepłej kołderki. Planuję ją kiedyś odrzucić, ale podskórnie czuję, że to jeszcze nie ten moment.
Kiedy planujesz urlop i gdzie jedziesz w tym roku? Wiem, że jesteś zarobiona, ale chyba już troszkę o tym myślisz, co?
Dzięki bardzo Nina 🙂 Piątka! Co do spotkań, to z Tobą się już chyba umawiam od pół roku 😛 Jasne, że dam radę, jakoś to sobie ładnie poukładam.
Do pracy na etacie mamy podobne podejście 🙂 Zobaczymy, jak będzie za 3, 5, 10 lat 🙂
Terminu urlopu jeszcze nie planuję, to będzie pewnie spontan. Co do miejsca – kuszą mnie pozostałe wyspy kanaryjskie (zobaczyłam dopiero Teneryfę), Madera, Hiszpania kontynent, Portugalia itp. 🙂 A Ty? 🙂
Spotkania nie odpuszczę, śledzę Twój FB hehe!
Spontan jest zawsze najlepszy, ale jak u mnie w firmie poruszono temat urlopów to tak jakby możliwość spontanu została zabita hehe 🙂 zrobiło się poważnie, trzeba planować. Pamiętam Twój wpis o Teneryfie, w tym roku ja uderzam w tamte strony 🙂
Rzeczywiście wiele się u Ciebie dzieje – przede wszystkim gratuluję i awansu i wydanej książki 🙂 bardzo mocno trzymam też kciuki za pełną miche – sama właśnie jestem na etapie gdzie chce rzucić większość zajęć i zająć się porządnie sklepem internetowym, bo potencjał u mnie też ogromny. Pozdrawiam 🙂
Dzięki Magda 🙂
A jaki Ty masz sklep internetowy? 🙂
U mnie – branża motoryzacyjna. Aktualnie zmieniam domenę, nazwę i rozszerzam asortyment, a po wakacjach chce się nim zająć w pełnym wymiarze czasu 🙂
To trzymam kciuki w takim razie!
Fajny blog 🙂
Dzięki 🙂
gratulacje awansu 🙂 i współartorstwa ksiązki – w sumie dwa duże sukcesy 🙂
co do spotkania w Warszawie to ja bardzo chętnie na kawkę się spotkam 🙂 w ciągu dnia mam praktycznei zawsze czas 🙂
raz jeszcze gratuluję!
Bogusz, dzięki!
Świetnie! 🙂 Pozwoliłam sobie wysłać Ci zaproszenie do znajomych na Facebooku i w razie czego się odezwać, gdy będę w Warszawie 🙂
to dobrze, że piszesz, bo zaproszenie widziałem, ale nie skojarzyłem 😉 Już przyjęte 🙂
Ja też pracuję od lat na etacie i wcale nie zmieniłbym tego. To prawda, że nie raz może być lepiej (zarówno finansowo jak i pod innymi względami) ale poczucie stabilizacji jest dużo większe, gdy się pracuje w jednym konkretnym miejscu, z konkretnymi ludźmi. Ma to też dodatkowe zalety, że można budować relacje i tworzyć swojego rodzaju atmosferę w miejscu pracy. Tego nie da się stworzyć pracując w charakterze freelancera. Tam zmienność współpracowników jest duża.
Ja pracuję na etacie i zapewniam, że u nas też jest spora rotacja (wśród młodych ludzi oczywiście). Przychodzą, zderzają się z rzeczywistością i najczęściej wyjeżdżają za granicę. Co do charakteru i kontaktów to wszystko zależy od ludzi 🙂
Pewnie, że wszystko zależy od ludzi.
Jeden jest bardziej otwarty i chętny do kontaktów inny woli odosobnienie i nie szuka relacji z innymi. Nie mniej są sytuacje i miejsca, które sprzyjają trwałym kontaktom między ludźmi 🙂
„całkiem niezłe pieniądze”
konkrety 100 czy 10000
Witam ja bym sobie chętnie z tobą pogadał droga autorko tego bloga. Jednak wiadomo mieszkam trochę daleko i tak naprawdę pewnie nigdy nie porozmawiamy. Widać, że fajna z ciebie osoba i mam nadzieję, że taką już zostaniesz pozdrawiam.
Etat nie jest zły jeżeli mamy warunki do rozwoju osobistego i lepsze perspektywy finansowe. Więc jeżeli potrzebujesz teraz stabilizacji to nic na siłę. Pozdrawiam i życzę sukcesów.