Mam ostatnie -dzieścia – dwadzieścia dziewięć lat. Już w 2016 będzie to -dzieści. To dla mnie dobry moment, by podsumować, co udało mi się osiągnąć w trzeciej dekadzie życia, czego się nie udało oraz zastanowić się nad planami na najbliższe lata.
Może stwierdzisz, że jestem zarozumiała. Ale uważam, że osiągnęłam w swoim życiu dużo. I niestety (nie dla mnie) więcej niż moi rówieśnicy. I nie tylko pod względem kariery, rozwoju czy finansów. Ale życiowo. Przeżyłam trochę złego, ale po takich momentach się otrząsałam i szłam dalej.
I – Studia, dwa kierunki
W 2010 roku, mając 24 lata, skończyłam studia magisterskie, polonistykę. Nie ma o czym mówić, dziś studia kończą wszyscy. Na początku było ciężko, ale z perspektywy czasu mogę śmiało przyznać, że to był dla mnie fantastyczny czas. Z każdym kolejnym rokiem było łatwiej.
A potem doszedł drugi kierunek, który niestety muszę uznać za błąd. Była to bowiem logopedia, na którą poszłam, bo koleżanki szły i zapowiadało się ciekawie. Niestety nie dla mnie. 2 lata studiowania i zabijania się (bo jednocześnie ciągnęłam w innym mieście studia dzienne), jakieś 8000 zł zmarnowanych pieniędzy (jeszcze moich rodziców, co boli jeszcze bardziej), kupa zmarnowanego czasu. I nic z tego nie wynikło, bo do logopedii już mnie nie ciągnęło.
Polonistykę uważam za świetne dla mnie studia. Dużo nauki, ale w większości tego, co mnie kręciło. Nauczyłam się uczyć i brać odpowiedzialność za swoje czyny (np. cztery „poprawki” w pierwszej sesji letniej z powodu wylegiwania się na kocyku…). A mieszkanie w akademiku pozwoliło mi przy okazji poznać mnóstwo fantastycznych ludzi. No i w pewnym sensie uniezależniłam się od rodziców.
II – Pierwsza praca
W tak zwanym międzyczasie, w wakacje, zaczęłam swoje pierwsze prace i fiaska. Najpierw był wyjazd do Anglii, prace po jeden dzień (pakowanie kanapek w nocy, te sprawy), potem po kilka (Kto z Was może powiedzieć, że pracował przy Formule 1 od kuchni?:) i w końcu nieudany powrót.
A potem praca w pizzerii, jako dostawca pizzy. Koszmar ze względu na szefa kuchni, który zobaczył we mnie osobę, na której może się wyżywać. Trwało to może 2 tygodnie, nie dałam się bardziej i zrezygnowałam. Potem zmiana miejsca pracy, ale nadal dostawca. I to już całkiem inna bajka. Fajna praca. Ale pamiętam jak dziś, że za 3,5 zł/h. Plus dodatkowo chyba z 2 zł za dowóz. Zatem jak się dało i miałam dwie dostawy na godzinę, to miałam całkiem niezłą stawkę – 7,5 zł/h.
Kolejny rok to wyjazd jako au pair znów do Anglii. Wytrzymałam dwa tygodnie. Czemu? Bo zamiast pracować po 6-8 godzin dziennie, pracowałam od 6 do 22. Może dlatego, że u Polki i Holendra? Dzieciaki były cudowne, ale jednak to było ponad moje siły. Zwłaszcza, że pewnie domyślasz się, ile zarabia au pair. To było bodajże 60 funtów tygodniowo. No bo wikt i opierunek miałam zapewniony.
Potem postanowiłam więcej się tak nie wygłupiać. I po prostu, pracując zdalnie, pisałam teksty. Czasem w weekendy, ale zwykle między zajęciami na studiach. A okienek trochę było. To było najsensowniejsze rozwiązanie. Wtedy też, na trzecim roku studiów (w 2008), zainteresowałam się SEO. I tak mi zostało do dziś.
III – Pierwsza poważna praca
Skończyłam studia. Wróciłam na Śląsk, do rodzinnego domu. W wakacje się obijałam, nie robiłam zbyt wiele. Nadszedł wrzesień i postanowiłam zacząć się za czymś rozglądać. Już wtedy wiedziałam, że to musi być SEO, bo jednak na nauczycielkę, jak to z zawodu wynikło, się starać nie chciałam. Wysłałam CV tu i tam. Ogłosiłam się w odpowiednich miejscach, że szukam pracy. Pojawił się Wrocław. Why not pomyślałam. Akurat czekałam na obronę pracy dyplomowej na logopedii. To zgrałam ją razem z rozmową kwalifikacyjną. I dostałam tę pracę. W jeden dzień znalazłam sobie pokój. A zaraz potem się przeprowadziłam.
I tak się zaczęła moja kariera zawodowa. SEO-wiec w agencji marketingowej. I tak trwała ta historia przez trzy lata. Bardzo wiele się wtedy nauczyłam i również poznałam fantastycznych ludzi. Zaczynałam od 1800 zł. Ale dość szybko te zarobki poszły w górę. Bo ciągle się uczyłam, bo moja praca przynosiła coraz lepsze efekty. Zdaję sobie sprawę, że trafiłam w dobrą branżę i że nie wszędzie są takie możliwości. Ale znów. To wszystko moją własną pracą.
IV – Założenie firmy
I jakoś tak wyszło, że miałam do wyboru u pierwszego pracodawcy umowę o dzieło/zlecenie lub założenie działalności gospodarczej. Długo się nie zastanawiałam. Wiedziałam, że mając firmę, będę mogła jednocześnie pracować na własny rachunek. Zatem szybko stałam się przedsiębiorcą. Raczej jestem odważna, jeśli chodzi o takie kwestie. I to był strzał w dziesiątkę. Wiem, że większość ludzi długo zastanawia się nad podjęciem takiej decyzji. U mnie tak naprawdę był to efekt uboczny. Zatem miałam już firmę i zaczęli powoli pojawiać się klienci. Z polecenia. Do dziś nie bardzo dbam o marketing swojej firmy (Tak, szewc w dziurawych butach chodzi). I tak to działa do dziś.
Pracowałam „na etacie”, więc poczucie bezpieczeństwa miałam, nie musiałam się martwić czy nie stracę jakiegoś klienta. Przyznam, że to też znacznie ułatwiło moją decyzję.
V – Kupno mieszkania
W 2012 nadszedł czas kupna mieszkania. Z perspektywy czasu wiem, że to była dobra decyzja, mimo że wtedy zarabiałam znacznie mniej niż teraz. Może źle, może zbyt optymistycznie, ale założyłam wtedy, że przecież będę zwiększać swoje zarobki, a nie pomniejszać je. I tak się okazało. Nie chciałam już płacić za wynajem 2000 zł za mieszkanie dwupokojowe. Znacznie lepszym rozwiązaniem było płacenie tego jako raty.
I padło – kupujemy mieszkanie. Bardzo je lubię. Dwa pokoje na dole, jeden duży na antresoli, całkiem niezła lokalizacja. Dziś już jestem jedynym właścicielem, byłam współ, ale wiecie, jak to się w życiu układa. Czasem różnie. I tak nie żałuję decyzji o kupnie.
VI – Druga poważna praca
Jakoś w połowie 2013 roku zdecydowałam, że czas na rozwój i postanowiłam zmienić pracę z bycia managerem SEO w Agencji, na bycie specjalistą w Money.pl. Brzmi paradoksalnie? Nie do końca. Bo mimo tego, że stanowisko niższe, to rozwój większy, bo jednak charakter pracy zupełnie inny. Fajnie, że akurat wtedy pojawiła się taka możliwość. To był strzał w dziesiątkę. No, a rok i 4 miesiące później, Money.pl stało się częścią Wirtualnej Polski. Czyli pojawiły się nowe perspektywy i jednak prestiż z pracy w największym portalu w Polsce. Nowe obowiązki, więcej pracy, duża satysfakcja. A znów kilka miesięcy później, stałam się liderem naszej wrocławskiej grupy seowców. Zatem rozwoju ciąg dalszy.
Poza tym fantastyczni ludzie. Zarówno w tej pracy, jak i w poprzedniej. Zawsze, gdy słucham znajomych narzekających na pracę i na ludzi u siebie, to szczerze im współczuję. Bo u mnie to właśnie ludzie zawsze mnie trzymali w danym miejscu.
VII i dalej – ciągły rozwój
Powoli dojrzewam do tego, żeby zupełnie przejść na swoje. Nad ClueGroup działamy z Justyną prężnie, ona pracuje tam na „full time” od 2 lat. Ja pewnie dojdę niebawem. Chcę jeszcze tylko zdobyć trochę doświadczenia i jeszcze trochę się nauczyć. Mimo że bardzo wiele już wiem. Mimo że pracuję w SEO, moje umiejętności wybiegają ponad to. Nasza agencja odchodzi już od kojarzenia się wyłącznie z pozycjonowaniem.
Mam już 6 lat doświadczenia w bardzo niszowym zawodzie. A nie mam jeszcze trzydziestki. To dobry wynik.
Chcę też mocno rozwinąć bloga, mam co do niego duże plany. W blogosferze siedzę stabilnie od 2007 roku, ale, poza (trochę) Dylematami filolożki, dopiero do tego bloga jestem naprawdę mocno przywiązana. To z nim się utożsamiam i to o finansach, biznesie i ekonomii mam dużo do powiedzenia.
Zatem w taki sposób podsumowałabym swoje sukcesy zawodowe mając jeszcze -dzieścia lat. A jak Ty podsumujesz swoje?
Szacun, ja w Twoim wieku dopiero się rozkręcałem, a osiągnąłem najwięcej przez kolejnych 10 lat (między 29 a 39-tym rokiem życia) 🙂 Więc trzymam kciuki za Ciebie 🙂
Dzięki 🙂 To motywujące!
Gratuluje i powodzenia w kolejnych projektach!
Dzięki 🙂 O widzisz, nie znałam Twojego bloga. Już tam biegnę 🙂
Gratuluję. Ja mam trochę podobną sytuację. „Lata 20-te” to pierwsza poważna praca, kupno mieszkania i przejście na własny rachunek 🙂
Dzięki i ja również gratuluję w takim razie 🙂
Zawsze mnie śmieszy, jak ludzie mówią: skończyłem studia filologiczne, nie ma dla mnie pracy. Jestem po polonistyce, nie ma dla mnie pracy. No kurde, nie ma, bo nie szukasz tam gdzie trzeba i nie rozwijasz się! Twoja historia pokazuje, że studia to jedno, a praca to drugie, i to, że skończyło się polonistykę wcale nie determinuje tego, co będziemy w życiu robić. Ja po takich samych studiach też mam firmę, a zajmuje się czymś zupełnie innym niż Ty 🙂
Osiągnięcia naprawdę duże, masz prawo być z siebie dumna! 🙂
Wychodzi na to, że po polonistyce robi się „karierę w internetach”, a po historii w polityce. A humanistyczne kierunki niby takie nieżyciowe 😛
Agnieszka, 100% racji!
Ale czy ja wiem, czy zajmujesz się zupełnie czymś innym niż ja 😉
Dzięki!
Magda gratulacje! Jak najbardziej masz być z czego dumna i możesz się tym chwalić na prawo i lewo 🙂
Życzę kolejnych sukcesów po trzydziestce – też słyszałam, że wtedy to się dopiero zaczyna! 😉
Dzięki Gosiu! No wiesz, chwalić na prawo i lewo to chyba nie ma czym 🙂 Ale cieszę się z tego, co osiągnęłam.
Tobie również życzę sukcesów!
Świetny post! Gratuluję tylu lat doświadczenia w SEO 🙂 Nie znałam Twojego drugiego bloga 🙂 Ja mam 27 lat i od 3 lat pracuję jako webmasterka. Mam własne mieszkanie, ale odziedziczyłam je. Firmę mogłam założyć, ale tego nie zrobiłam. Pokazałam pracą, że mogę zasługiwać na „normalną umowę” (nie żebym miałą coś do własnych firm). Szkoda tylko, że nie mam studiów i nie znam prawie angielskiego, ale mam nadzieję, że może kiedyś będzie mieć stać na studia. A angielskiego mogę się uczyć sama (lepiej sama niż w ogóle)… Czas się za ten język wziąć!
miała*
Dzięki 🙂 No pewnie, trzymam kciuki!
🙂 Madzia mamy podobną historię. Kolejny raz czytam Twój tekst i myślę sobie, że mogłybyśmy zbić piątkę przez biurko. Nie komentuję tak często jak miałam w zwyczaju, ale wiedz, ze jestem stałym czytelnikiem tego miejsca. Co do dzisiejszej notki to osobiście Nie zaliczyłam tylko wyjazdu za granicę, ale dwa kierunki (filologia klasyczna + administracja), pracę za 3,5zł za godzinę i trochę freelancerki w pisaniu tekstów mam odhaczone 🙂 A odkąd jestem w K2 to mam wrażenie, że ewoluuję z każdym nowym dniem. Więc jak tu się nie cieszyć?
Też mi przeskoczy cyferka z przodu, podobnie jak Ty jestem zadowolona z tego co przeżyłam i co osiągnęłam. Fajnym jesteśmy pokoleniem, bo jeżeli ktoś chce to może naprawdę dużo osiągnąć. I nie ma wymówek, że się nie da, że ciężko, że nie ma pracy w tym kraju.
Pozdrawiam z Mordoru na Domaniewskiej!
Zawsze tak mi się wydawało, że mamy wiele ze sobą wspólnego ;)) Jeszcze sobie tę piątkę kiedyś przybijemy 🙂
Zgadzam się z tym, że jesteśmy fajnym pokoleniem, które rzeczywiście wiele może zrobić, jeśli tylko chce 🙂
Ja pozdrawiam (na szczęście) z biurowca w centrum Wrocławia 😛 My jeszcze nie mamy swojego mordoru
Uwielbiam takie podsumowanie i historie! 🙂
Ale te początki się świetnie wspomina, prawda? 🙂 Moja pierwsza praca to sprzedawanie atlasów – na parkingach! Jeszcze w liceum. Rano witała mnie muzyka techno i krąg podrygujących sprzedawczyń. A potem było ” Kasia sprzedała wczoraj 20 atlasów, juice dla Kasi” i Kasia biegła dookoła i przybijała wszystkim piątki 😀 Także taka motywacja… 🙂
Twoja historia pokazuje, że nie ważne co się studiuje, nie ważne skąd się zaczyna, ale można osiągnąć co się chce (to znaczy trochę ważne, ale nie determinujące :)) Też skończyłam „nierynkowy humanistyczny kierunek”. W trakcie studiów pracowałam, ale aktywnie też działałam w kole naukowym, robiłam praktyki za granicą etc. Na tyle aktywnie, że przez dwa lata miałam Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które w całości odłożyłam. Bo po mojej obronie pojechaliśmy z Oszczędnickim w podróż dookoła świata 🙂 A po powrocie, nie miałam najmniejszego problemu ze znalezieniem pracy. Chociaż nie jest to (jeszcze) praca marzeń, to jestem zadowolona i bardzo ją lubię (po roku dostałam pierwszy awans). Chociaż już zapomniałam jak to jest, bo od 9 miesięcy mam „nowego szefa” 😛
Wychodzi na to, że jestem od Ciebie o rok młodsza 🙂 i też mogę powiedzieć, że wiele osiągnęłam. Ale wiesz co, nie uważam, że to oznaka zarozumialstwa. Raczej poczucie własnej wartości. Czego niestety bardzo często brakuje Polakom, a szczególnie Polkom 🙁
Wow 🙂 Również gratuluję osiagnięć 🙂 Pozdrawiam
Cieszę się, że Ci się spodobało 🙂
Oczywiście, że świetnie się wspomina początki, jeśli rzecz jasna nie są dramatyczne :))
Tobie to dopiero trzeba pogratulować 🙂
Te dramatyczne wspomina się jeszcze lepiej 😛 Po latach przecież na wszystko patrzymy w różowych okularach, taka reakcja obronna organizmu 🙂
Zmobilizowałaś mnie do stworzenia własnego planu co ja osiągnęłam, a co jeszcze przed 30 bym chciała. Dziękuję Ci za to. A Twoje doświadczenie jak na 29 lat jest spore, wiec 3 mam kciuki za realizacje celów! Pozdrawiam! 🙂
Cieszę się, że Cię zmobilizowałam 🙂 i dziekuję 🙂
Gratulacje! Teraz już będzie tylko z górki 😉
Dzięki 🙂 jeszcze tylko 20 lat ciężkiej pracy 😀
Gratulacje, to teraz: własna firma -> inwestycje -> rentierstwo i wieczne wakacje
Dzięki 🙂
Ale jeszcze trochę mi do tego brakuje. A raczej jeszcze bardzo dużo 🙂
Naprawdę ciekawe jest to co piszesz, daje nawet motywacje dla innych. Własna firma to najlepsze rozwiązanie z możliwych. Jedynym lepszym sposobem budowania trwałego i powiększającego się dochodu jest marketing sieciowy, ale to jest o wiele trudniejsze, niż własna firma.
Miłego dnia 🙂
Dominik, myślę, że jednak trochę to uprościłeś pisząc, że własna firma jest znacznie łatwiejsza do prowadzenia niż marketing sieciowy 🙂
Mi -dzieści zaczęło się w październiku… Jak wyglądała moja peirwsza dorosła dekada? Całkiem podobnie jak u Ciebie, tylko kolejność nieco inna: pierwsza praca za 4,2 zł/h brutto w wieku 21 lat. Potem 4 lata w Anglii, w międzyczasie pierwszy kredyt i peirwsze mieszkanie, w którym do dnia dzisiejszego ani razu nie nocowałem 😉 powrót do Polski, praca „na szybko” w call center pół roku i później przebranżowienie się na TSL. Licencjat z ekonomii – choć na ten temat wiecej wiem z blogów i internetu 😉 Do tego ostatnie 3-4 lata to rozwój i nauka o kolejnych obszarach inwestowania… Do tego trzy zakończone związki. Plan na kolejne 10 lat? 1,2 mln zł w inwestycjach dających mi regularnie ~5% netto zwysku r/r – czyli możliwość rentierstwa w pełnej krasie 😉
Bogusz, no to mamy w sumie trochę ze sobą wspólnego 🙂 Tyle, że ja nie byłam tak długo za granicą.
Trzymam kciuki za Twoje cele, znając Ciebie, na pewno je zrealizujesz. I to jeszcze przed planem 🙂
no jestem ciekaw czy mi się uda… Bo prócz ambitnych planow trzeba jeszcze żyć i (mam nadzieję) mieć inne wydatki, bardziej osobiste, ale niemałe.
Gratuluję, widać, że na tym kocyku za dożo nie leżałaś 😉 U mnie wygląda tak: 24 lata, przyjazd z zagranicy, zakończone studia i rozpoczęcie kolejnych – Nowe miasto, nowa praca, nowa płaca 🙂
Mirtes, no tak dużo tego leżenia znów nie było 🙂 u Ciebie też świetnie, trzymam kciuki za dalsze sukcesy 🙂
Dziękuję i także życzę kolejnych sukcesów!
Magda, bardzo dobry wynik.
Ja mam 5lat mniej i tez niestety mniejsze osiągnięcia. Ale i tak patrząc na większosc moich równieśnikow nie jest źle:)
Plan na najbliższe 5lat: solidne nadpłacenie kredytu, nauka dwóch języków, dokończenie drugich studiów, ktore przerwałam.
Kiedyś przeczytałam, że podejmując decyzje powinnismy patrzeć na nie długofalowo tzn przy wyborze pracy gdy mamy mniej płatną i nieco lepiej płatną wybierzemy ta, ktora daje nam możliwość nauki nowych rzeczy czy awansu. I dotyczy to większości naszych wyborów.
5 lat mniej – to jeszcze dużo czasu na osiągnięcia ;))
trzymam kciuki!
Zgadzam się z tym, co piszesz 🙂
„Dziś już jestem jedynym właścicielem”
Na razie jedynym właścicielem jest bank, który może w każdej chwili wypowiedzieć Ci umowę „najmu” i sprzedać mieszkanie 🙂 Przepraszam za zgryźliwość ale denerwuje mnie bajanie o kredytach. Jedyną logicznym zastosowaniem kredytu jest lewarowanie inwestycji. Wynajem mieszkania na 30 lat z łudzeniem się, że się spłaci kredyt jest śmieszne. Jak jest szansa że w ciągu 30 lat stracisz pracę, zdrowie, dochody? Bardzo duża, bo średnio w ciągu 30 lat wypadają 3 cykle rynkowe nie licząc Twojego zdrowia.
Zatrudniacie psa w firmie? Trochę to dziwne, tym bardziej że pokazujecie go na pierwszym miejscu tak jakby był waszym przełożonym. Kto wie, może tak jest?
Bardzo dobre podsumowanie. Gratuluję osiągnięć i powiem szczerze że takie osoby jak Ty są dla mnie inspiracją. Ja mam wrażenie że jestem na początku swojej drogi 🙂
Szczerze Ci gratuluję i oby dalszego spełniania w życiu … a osiągnięcia Masz jak do tej pory nie małe 🙂
Gratuluję znalezienia swojej właściwej drogi do sukcesu 🙂
Ja zaczynałem trochę inaczej niż Ty, bo u mnie najpierw pojawiła się praca a dopiero potem studia (chociaż decyzja o obydwu była podjęta jednocześnie). Tak się złożyło, że od nastu lat wiedziałem z czym chcę związać swoją przyszłość, więc było mi znacznie łatwiej.
Od tamtej pory trochę się zmieniło, bo w tym roku skończyłem magisterkę i zmieniła mi się forma zatrudnienia.
Co dalej? Myślę podobnie jak Ty kupić mieszkanie, ale tutaj jeszcze trochę muszę uzbierać na wkład własny i rozwijać się w tym co lubię robić. Czy mi się uda do 30? Zobaczymy, jeszcze mam na to trochę ponad 3 lata 🙂
Hej 🙂 za jedno z moich najwiekszych osiagniec uwazam zainteresowanie sie tematyka finansowa i odkladanie okolo 65-70% dochodu. Skonczylam filologie i psychologie, znam plynnie 3 jezyki obce, ucze sie czwartego. Swoja kariere zawodowa po studiach zaczelam od pracy jako nauczycielka w szkole, ale bardzo szybko dotarlo do mnie ze ani z tej pracy nie ma pieniedzy, ani nie jest ona rozwojowa ani specjalnie jej nie lubie. Przeszlam do korporacji i juz po niecalym roku podwoilam swoje „szkolne” zarobki. Po pracy caly czas udzielam prywatnych lekcji z dwoch jezykow obcych. Wraz z mezem po 2 latach oszczedzania przymierzamy sie teraz do kupna mieszkania bez kredytu w KRK. Oboje zaczynalismy od zera, bez pomocy rodzicow 🙂 Teraz nasze dochody to razem troszke ponad 10 tys zl, a jestesmy dopiero na poczatku kariery, 27 i 29 lat 🙂
To i ja się przywitam! 🙂 Gratuluję sukcesów. Ale jak sama wspomniałaś zapracowałaś na nie. Irytuje mnie narzekanie ludzi. Sama jestem na etapie poszukiwań pracy bo lada moment kończy mi się macierzyński a pracę chcę mieć bliżej niż dotychczas z uwagi na dziecko. Zaczęłam się zastanawiać że ja właściwie to nie mam żadnego długoterminowego planu. Jesteśmy chyba w podobnym wieku z tym że ja pięć lat po ślubie i mam prawie roczne dziecko. Jak tak dalej będzie się układało to skończymy spłacać kredyt mieszkaniowy za pięć lat. Z dotychczasowych prac jestem zadowolona ale trzeba się bardziej wyspecjalizować. Dzięki za słuszną uwagę 🙂
Witaj Szara Myszo 🙂 Dzięki! Życzę powodzenia!
Wow, gratuluję 🙂 Sporo jak na osobę przed 30-stką!
Co jak co, ale praca wcześniej niż po ukończeniu studiów pomaga, widzę to po sobie.
Każde, nawet najbardziej bzdurne doświadczenie zawodowe pomagało mi w uzyskaniu lepszej pracy, a to lepsze w uzyskaniu jeszcze lepszej.
Dlatego też nie miałam problemu ze znalezieniem pracy, choć masa ludzi po moim kierunku (też filologiczny) wciąż szuka…
Ja mam jeszcze chwilkę do 30-stki i też mam nadzieję, że będzie się czym pochwalić.
Dzięki za motywację!