Kupić czy wynająć [I dlaczego zdecydowałam się kupić?]

Temat przerabiany chyba przez każdego blogera finansowego. I u mnie go nie zabraknie, ale ja bym chciała podejść do tematu nie tylko ze strony ekonomicznej, a również pod kątem komfortu…
Magda
28.02.2014

Temat przerabiany chyba przez każdego blogera finansowego. I u mnie go nie zabraknie, ale ja bym chciała podejść do tematu nie tylko ze strony ekonomicznej, a również pod kątem komfortu psychicznego i poczucia bezpieczeństwa. Jak zapewne część z Was wie, w listopadzie 2012 kupiłyśmy mieszkanie. To, ile się przy tym nalatałyśmy, nazałatwiałyśmy i ile nam się pojawiło siwych włosów, to nasze. Ale nie żałuję tej decyzji ani trochę. Zaraz Ci pokażę, dlaczego.

Trochę faktów z mojej historii mieszkań/wynajmu:

  • do 19 r.ż mieszkałam z rodzicami
  • od 19 do 24 r.ż mieszkałam w akademiku (tak było najtaniej, miejsce w pokoju dwuosobowym kosztowało 330 zł, z tego, co pamiętam)
  • po studiach przeprowadziłam się do Wrocławia i wynajęłam pokój jednoosobowy w cenie 700 zł
  • potem  było już wynajmowanie mieszkania z Justyną – pomijając tygodniowy epizod na Grunwaldzie, przez rok była kawalerka za 1000 zł + opłaty (naprawdę dobra cena), a potem, przez kolejny rok, dwupokojowe za 1800 plus opłaty
  • no i kolejnym krokiem było już kupno. I tu udało się kupić 3-pokojowe, zatem biuro jest. Więc oszczędność na ewentualnym wynajmem w przyszłości również.

Pamiętam, gdy wynajmowałam te mieszkania, comiesięczny ból, że ta kasa mogłaby spłacać nasz kredyt i iść na nasz „rachunek”, a tymczasem spłacała hipotekę właścicielom. W pewnym momencie miałam już tego dość.

I teraz popatrzmy na to pod kątem ekonomicznym upraszczając jak tylko się da. Wezmę pod uwagę koszt wynajmu ostatniego  mieszkania, ale standardem wiele mu brakowało do tego, które mamy teraz, więc tak na dobrą sprawę, gdybym przez całe życie wynajmowała, trzeba by się było liczyć z kosztem co najmniej 2200 zł.

  • 1700 zł x 12 = 20400 zł rocznie. Tyle rocznie wydawałyśmy na wynajem mieszkania. I ta cena przerażała.
  • Rata kredytu za mieszkanie wynosi obecnie 1900 zł (Mieszkanie za 310 tysięcy, kredyt na 23 lata). Roczny koszt: 22800 zł. Żeby być uczciwą, zauważę, że wibor jest obecnie na historycznie niskim poziomie i najprawdopodobniej taka rata utrzyma się najdłużej do końca roku. Potem na pewno wzrośnie. I jasne, wiem, że musimy oddać ponad pół miliona.

Koszty są naprawdę podobne. I teraz co? Zakładając, że nie będzie planu wcześniejszej spłaty kredytu (a będzie…), to po 23 latach jesteśmy ułożone. Ja będę wtedy miała 49 lat. Więc jeszcze dość dużo życia będzie przede mną. A w przypadku wynajmowania? Kolejne, co najmniej 23 lata, będę płacić. Czyli w tym czasie mogłabym już kupić kolejne mieszkanie, które w przyszłości będzie dawać mi dochód pasywny na emeryturze.

To tyle pod kątem ekonomicznym. A teraz pod kątem komfortu psychicznego. Mam sobie mieszkanie, urządzone w 100% tak, jak chciałam, zatem standard jest wysoki. Czuję się bezpiecznie. Codziennie wracam do domu. Do swojego domu, a nie czyjegoś. I jest mi z tym bardzo dobrze. A co jeśli nagle będę chciała/musiała zmienić miejsce zamieszkania? Nie ma problemu – wynajmę to mieszkanie i zarządzanie nim zlecę firmie się w tym specjalizującej. To dla mnie nie kłopot. Raty będą się same spłacać.

Moim marzeniem i jednocześnie celem jest w przyszłości być zupełnie niezależną od lokalizacji. Pracować tam, gdzie mi się podoba. A mimo to, kupiłam mieszkanie. Bo jak np. będę mieszkać przez pół roku w Tajlandii, a potem wrócę do Polski, będę miała swój własny kąt. Swój dom, do którego wrócę.

26 komentarzy
  1. Leon

    Sam jestem obecnie na etapie 'wynająć vs. kredyt’ 🙂 Jest to trudna decyzja, widzę to po sobie. Osobiście jednak wolę wersję, w której to bank mi zasponsoruje mieszkanie 😉 Dlaczego? Tak jak mówisz – jesteś na swoim, zarządzasz po swojemu, a w każdej chwili możesz je wynająć i mieszkać w innym miejscu. Poza tym, to jest świetna inwestycja na emeryturę.

    Odpowiedz
    • Magda

      Ale przecież bank Ci wcale tego mieszkania nie zasponsoruje… 🙂 wręcz przeciwnie – i jeszcze słono policzy!

      Odpowiedz
      • Leon

        Magdo,

        Bardziej miałem tutaj na myśli fakt, że mieszkanie na kredyt jest teoretycznie najtańszą formą kupna mieszkania (pod inwestycje, na wynajem dalej). Nie wykładam sporej części pieniędzy na nie, a jak je wynajmę i utrzymam taki stan przez pewien czas to mam je praktycznie za darmo. 🙂
        Leon.

        Odpowiedz
        • Magda

          No to się nie zrozumieliśmy 🙂 W takim razie 100% racji 🙂

          Odpowiedz
  2. Mateusz

    Stoję również przed podjęciem tej decyzji. Wynająć czy kupić ? Kalkuluję sprawę od dłuższego czasu i na dzień dzisiejszy jestem bardziej za kupnem mieszkania. W dłuższej perspektywie jestem zainteresowany zainwestowaniem w nieruchomość pod wynajem. Na pewno decyzja zależy od sytuacji ekonomicznej danej osoby. W Twoim przypadku plusem jest plan na nadpłacania kredytu i wcześnieją spłatę co daje niesamowity komfort psychiczny. 23 lat spłaty to nie tak dużo… Jednak nie potrafie zrozumieć ludzi, którzy biorą ślub, kupują samochód, jadą na wakacje, biorą kredyt lat 35 -40 , rodzi im się dziecko, nie ma kasy na nadpłatę, nie mają poduszki finansowej, oszczędnośći etc. Dlatego uważam, że decyzja zależy od sytuacji ekonomicznej i przedsiębiorczego myślenia.

    Odpowiedz
    • Magda

      Zgadzam się z Tobą w 100%, czasem kupuje się mieszkanie nierozważnie, a potem okazuje się, że nie da się związać końca z końcem. Trzymam kciuki za kupno Twojego mieszkania 🙂

      Odpowiedz
  3. Gosia

    Za 2 lata planujemy kupić mieszkanie, więc teraz skupiamy się na zebraniu jak największego wkładu własnego. W dłuższej perspektywie, człowiek nawet mając kredyt na plecach czuje się spokojniej wiedząc, że te co miesiąc wydawane (nie małe wcale!) pieniądze zaowocują własnym mieszkaniem 🙂

    Odpowiedz
    • Magda

      No pewnie! Trzymam kciuki za jak największy wkład własny 🙂

      Odpowiedz
  4. ana

    A mówią, ze szczęścia nie można kupić ;)… Przemawiają do mnie Twoje wyliczenia i nie jestem wcale zaskoczona, że bardziej opłaca się jednak kupno… Poza kwestiami finansowymi dochodzi jeszcze wspomniany „komfort psychiczny” który jest przecież bezsenny :). Ja co prawda w przyszłym roku zmieniam pracę i miasto więc nie jest to dla mnie dobry czas na kupno mieszkania ale gdy moja sytuacja się trochę ustabilizuje na pewno o tym pomyślę. Moi przyjaciele ze Szczecina niedawno zamienili czynsz najmu na ratę kredytu i wyszło im to na dobre. Z blokowiska przenieśli się na Małe Błonia, do jednej z najładniejszych dzielnic miasta. Teraz już płacą tylko na swoje mieszkanie, a rata kredytu nie zmieniła strasznie ich sytuacji finansowej. Wystarczyło tylko się odważyć… Sama ich do tego namawiałam 😉

    Odpowiedz
    • Magda

      Ana, dzięki za komentarz! Bardzo się cieszę, że utożsamiasz się z moimi wyliczeniami.
      No właśnie, bardzo często rata kredytu i opłata za wynajem pozostają na praktycznie niezmienionym poziomie.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Odpowiedz
  5. Jenny

    Pamiętam, że już w szkole powtarzałam, że jak można wybierać, to kupno mieszkania > wynajem (pomijając przewidywane względnie krótkie pobyty w danym miejscu, ale to osobny temat). Problem w tym, że wynająć coś może prawie każdy, a kredytów nie rozdają na ulicy. I to może być przyczyna, że tyle osób jednak wynajmuje.

    Odpowiedz
    • Magda

      Może, ale jak się ma dobre stosunki z rodziną, to zawsze można poprosić o bycie współkredytobiorcą. Jeśli oczywiście ma się pewność, że będzie się w stanie spłacać kredyt.

      Odpowiedz
  6. BJK

    właśnie wielu ludzi nie dostrzega tego, że właśnie za te 20-25-30 lat będą właścicielami. I spadnie im spory koszt z domowego budżetu. A wynajmowanie całe życie ma spory minus: na emeryturze dochody spadną (każdego, nie czarujmy się, Kulczyk też będzie miał mniej) – i z czego wtedy opłacać najem? Zwłaszcza że dojdą jakieś leki, suplementy wspomagajace etc? Obniżenie standardu życia będzie konieczne, ale wyskrobanie tego tysiąca na czynsz z emerytury będzie prawidziwym wyzwaniem. Nie mówiąc już o 500-800 złotych na rachunki.

    Odpowiedz
    • Magda

      Zgadzam się z Tobą w 100%! Jakoś wcześniej nie pomyślałam o tym w kategoriach emerytury, gdy siłą rzeczy, będziemy mieć znacznie mniej pieniędzy, tak, jak piszesz i nie wyobrażam sobie wtedy płacić (ceny wrocławskie) tych 2000 zł (zresztą za 40 lat to nie będą 2000).
      Dzięki za świetne niedopowiedzenie!

      Odpowiedz
      • BJK

        To emeryturę planujesz za 40 lat? Ja w wieku 45 lat chcę się cieszyć „finansową emeryturą” 😛

        Odpowiedz
        • Magda

          No też bym tak chciała, ale do 45 brakuje mi tylko 17 lat, więc pewnie nie zdążę tyle odłożyć 😛

          Odpowiedz
          • Gosia

            I teraz człowiek jest dopiero mądry, że trzeba było zaczynać wcześniej 🙂 Jak sobie uświadomię ile czasu i pieniędzy „straciłam” zanim wzięłam się za oszczędzanie…
            Ale cóż, mądry Polak po szkodzie – nie ma co rozpamiętywać tylko działać tu i teraz 🙂

          • Magda

            Nie ma co rozpamiętywać przeszłości 🙂 Ważne, że robimy to teraz.
            Pozdrawiam!

          • BJK

            Magda… wychodzi mi na to, że jesteśmy z tego samego, wspaniałego rocznika ’85 bo mi też zostało „tylko” 17 lat do 45 lat 😉
            I w ogóle pierwsza moja myśl to czy nie jesteś moją ex, bo imię i wiek się zgadza, ale jeśli obecnie nie masz męża i nie mieszkasz w Warszawie to raczej się mylę 😛

  7. Dobre Geny

    Wyliczenia rzeczowe i całkowicie się z nimi utożsamiam.

    Odpowiedz
    • Magda

      Cieszę się 🙂

      Odpowiedz
  8. MocnyMA

    ” A co jeśli nagle będę chciała/musiała zmienić miejsce zamieszkania? Nie ma problemu – wynajmę to mieszkanie i zarządzanie nim zlecę firmie się w tym specjalizującej. To dla mnie nie kłopot. Raty będą się same spłacać.”

    Pani Magdo,
    czy aby na pewno to takie proste? Chyba tylko w teorii. Dziś wynająć mieszkanie, zwłaszcza 3 pokojowe to nie lada wyczyn. Bo każdy tak kalkuluje jak Pani. Firmą też nie ma co ufać, mają swoje marże. Sprzedać mieszkanie z hipoteką też nie należy do najprostszych rzeczy, zwłaszcza teraz gdy nowych nieruchomości ciągle przybywa. Radzę przyjąć obliczenia na chłodno i dobrze się zastanowić przed kupnem mieszkania w danym miejscu. Sam niedawno chciałem kupić swoje lokum w Tczewie a tu nagle awansowałem i korporacja logistyczna przeniosła mnie do oddziału w Warszawie. Przez jakiś czas wynajmowałem mieszkanie i uważam, że dobrze na tym wyszedłem. Osobiście polecam aby przyjąć takie kalkulacje dość ostrożnie. Zwłaszcza gdy nie wiemy, gdzie chcemy się na stałe osiedlić. Teraz czasy są takie, że często trzeba migrować. Nieruchomość to przede wszystkim duuuuuuuuuuże zobowiązanie. Przy okazji pozdrawiam : ) Bardzo fajny blog.

    Odpowiedz
    • Magda

      Wiele w tym racji, ale:
      – ja już mieszkanie kupiłam, więc nie mam co się tym zastanawiać
      – plan jest taki, żeby niedługo pożegnać etat, więc w grę nie będzie chodzić przeprowadzka za pracą
      – a gdybym jednak się chciała przeprowadzić i wynająć, to zapewne by mi się udało, może nie na takich warunkach, jakbym chciała, ale jednak. Wrocław to pod tym względem naprawdę dobre miasto.
      Pozdrawiam i dziękuję! 🙂

      Odpowiedz
  9. Przemysław

    Ja osobiście uważam, że lepiej jest zakupić swoje własne mieszkanie, ponieważ możemy w nim robić co chcemy. Nie jestem natomiast fanem wynajmowania, ponieważ nic nie możemy zmienić w danym mieskaniu, które wynajmujemy bez zgody jego właściciela. Jednak wiadomo kupno mieszkania to bardzo droga sprawa.

    Odpowiedz
  10. Ewa

    Baaaaardzo optymistyczna wizja porównania kupna i wynajmu. Co do wynajmu to tak jak kupić trzeba umieć tak i trzeba umieć wynająć mieszkanie. W swoim wynajmowanym mieszkaniu mam wszystko urządzone jak mi się podoba i czuję się w nim „jak u siebie”. Dużo by pisać ale największy uśmiech zawsze wywołuje u mnie hasło, że lepiej kupić i mieszkać „na swoim”…no chyba „na banku”….bo gdyby było „swoje”, to obyłoby się bez spłacania rat przez 20 czy 30 lat…
    Swoją drogą czy wszyscy zakładają wynajem do końca życia…? A może ktoś wynajmuje bo oszczędzone pieniądze na braku kredytu „wpakuje” we własny biznes, który po kilku latach sam „kupi” mu mieszkanie bez kredytu…i bez tak zwanego komfortu psychicznego…właśnie obserwuję wielu ludzi, którzy bardzo nierozważnie wzięli kredyt i teraz są siwi ze stresu w wieku 35 lat…i „trzęsą portkami” bo co to będzie jak podniosą się stopy %-we a o utracie pracy nie ma mowy, bo nie będą mieli co jeść…

    Odpowiedz
    • Magda

      Ewa, wszystko prawda, do piszesz 🙂

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Awatar Magda

Cześć, nazywam się Magdalena Bród, na co dzień zajmuję się marketingiem internetowym, interesuję się finansami osobistymi (stąd też pomysł na blog finansowy) i podróżami. Kilkanaście lat mieszkałam w pięknym Wrocławiu, a od niedawna w Tarnowskich Górach.

Blogujesz o biznesie lub finansach? To dołącz do grupy na Facebooku: Blogerki o finansach i biznesie

Archiwa