Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ten wpis będzie mocno kontrowersyjny i za chwile pojawią się tu komentarze od osób uwielbiających organizować sobie wakacje na własną rękę za mniejsze pieniądze. Jestem też przekonana, że usłyszę „Magda, i Ty prowadzisz bloga o oszczędzaniu?!”. No zobaczymy, może jakoś się obronię.
I teraz jeszcze muszę się odnieść do wpisu Ile kosztuje tygodniowy pobyt nad morzem. Bo z niego wynikało właśnie coś innego – że starałam się być oszczędna. Ale to właśnie dlatego, że to były moje „przedwakacje”, bo te prawdziwe nadejdą dopiero 4 września. Wybieram się na Teneryfę, która mało nie kosztowała. A dokładniej 3300 zł od osoby. Na tydzień. Zależało nam na co najmniej 4 gwiazdkach, a co za tym idzie, wysokim standardzie, opcji all inclusive, w dobrej lokalizacji.
A poniżej wyjaśniam, dlaczego, mimo że staram się na co dzień oszczędzać, wydałam akurat taką sumę na wakacje.
Dlaczego nie oszczędzam na zorganizowaniu wakacji?
- bo chcę mieć święty spokój.
- bo równie mocno cenię swój czas, jak swoje pieniądze, bo przecież czas to pieniądz.
- bo to moja nagroda za ciężki rok pracy
- bo nie chcę się stresować tym, że coś się opóźni, że nie zdążę na przesiadkę samolotową, że hotel będzie wyglądał inaczej niż na zdjęciach
- bo nie chcę mieć na głowie organizowania transportu z domu na lotnisko i z lotniska do hotelu
- bo chcę się byczyć i lenić przez ten tydzień, by maksymalnie wypocząć i powrócić z zapałem do pracy.
Jasne, wiem, że na Teneryfę można polecieć za 1500 (tak strzelam, nie wiem czy da radę w sezonie, pewnie przy wcześniejszej rezerwacji), ale: od nas rzadko są bezpośrednie loty, a przesiadać mi się nie chce, potem trzeba z lotniska dojechać do hotelu na własną rękę, a to też kosztuje. Hotel pewnie sam w sobie nie jest tańszy, bo w końcu biura podróży negocjują stawki, a samodzielnie się nie wytarguje. Potem powrót – powtórka. Do tego trzeba sobie jakieś ubezpieczenie załatwić. A tutaj – biuro podróży robi to za mnie.
I kolejna sprawa – wiem, że można to było zrobić taniej np. odejmując gwiazdkę czy dwie hotelowi, rezygnując z opcji All Inclusive lub wybierając inną porę roku. Ale: standard jest dla mnie ważny – bo chcę, by wszystko odbyło się bezproblemowo. Ja mam odpoczywać. A wysoki standard mi to zapewni. Rezygnacja z All In. jest złudna – pomyśl, ile w strefie euro wydasz na jedzenie i picie przez tydzień. A pory nie chciałam zmieniać – bo początek września jest już i tak tańszy, niż lipiec lub sierpień.
A mimo to trochę zaoszczędziłam… Bo skorzystałam z opcji first minute. Last minute nie wchodziło w grę, bo lecimy w 6 osób. Aczkolwiek, następnym razem, gdy ekipa będzie mniejsza, najprawdopodobniej skorzystam z lasta.
A co Ty sądzisz na temat organizowania wakacji? Lepiej taniej i trochę się postresować? Czy lepiej drożej i mieć spokój? 🙂
Cytując 'jestem też przekonana, że usłyszę „Magda, i Ty prowadzisz bloga o oszczędzaniu?!”. No zobaczymy, może jakoś się obronię.’
Nic z tych rzeczy droga Magdo 🙂 Według mnie oszczędzania nie wolno mylić z dziadowaniem! I w pełni się zgadzam z Twoim wpisem. Są przecież różne powody do oszczędzania np. wkład własny na mieszkanie, przyszła emerytura (biedni Ci którzy liczą na ZUS), ale także fajne wakacje, wypoczynek i hobby. Kiedy mamy zwiedzać świat i bawić się 🙂 jak nie teraz?
.
Jeżeli chcę wypocząć to faktycznie wole zapłacić więcej niż właśnie „dziadować”. Jechanie w urokliwy zakątek świata, ale ominięcie lokalnych potraw, najlepszych tras, zabytków i widoków tylko z racji tego, że szkoda nam pieniędzy na bilety czy jedzenie 🙂 mija się z celem. W takim wypadku lepiej już chyba było zostać w domu..
O proszę, cieszę się, że się zgadzasz z moim podejściem 🙂
Według mnie dbanie o przyjemności jest jednym z elementów oszczędzania 😉 O ile tylko takie wakacje nie zniszczą wszystkich innych oszczędności, lub nie wpędzą nas w długi to można (a nawet dobrze) jest poszaleć 😀
A osobiście uważam, że jeżeli ma się oszczędzać na pojechaniu w jakieś miejsce i nie zobaczyć czegoś ważnego, to już lepiej jest wybrać inne, tańsze miejsce podróży, w którym nie będzie trzeba się liczyć z każdym groszem.
Wakacje powinny być odpoczynkiem od codzienności, a nie męczeniem się z codziennymi problemami w nowym środowisku.
To prawda, nie ma nic gorszego, niż spłukanie się na wakacje. Albo jest – zadłużenie się na wakacje 🙂
Urlop to musi być odpoczynek! Często to również długo wyczekiwana nagroda, więc oszczędzanie na urlopie nie jest najlepszym pomysłem. Oszczędzać można przed urlopem, wybierając np. lepszy termin lub okazyjną opcję.
Udanego wypoczynku! 🙂
Dzięki 🙂
zgodzę się z Tobą, Magdo. Wycieczka z zaufanego biura + opcja all inclusive = higiena umysłowa, zero stresu i błogi wypoczynek. Chyba po to jest urlop?
Mam nadzieję, że zacnie wypoczniesz, a skoro jedziecie w 6 osób, to i na zabawę będzie czas! Udanego urlopu, życzę już akonto 😀
Oo – to to – higiena umysłowa – doskonałe określenie. Tak, właśnie po to jest urlop – tzn. ja mam takie podejście.
Dzięki!
A ja nie do końca mogę się zgodzić 🙂 Nie każdy może sobie pozwolić na rozrzutność w czasie wakacji. Zaplanowanie wypoczynku odpowiednio wcześniej i rozsądne oszczędzanie nie musi być stresujące, a umożliwi równie dobre wczasy za mniejszy budżet. Poza tym chyba lepiej mieć kilkaset złotych w kieszeni? 😉
Pozdrawiam
Ł.
Łukasz, ale popadasz w skrajność 🙂 Nikt nie napisał, że drogie wakacje oznaczają równoznacznie pusty portfel.
I tak, jak napisałam, u nas to było odpowiednio wcześnie zaplanowane, wczasy zostały kupione w styczniu. I właśnie jest znacznie taniej, niż gdyby je kupować teraz.
W styczniu??? O_O No to gratulacje za organizację! Zazwyczaj wakacje planuję na ostatnią chwilę i wydawał mi się to całkiem dobry i tani sposób, ale chyba czas to przemyślęć 🙂
Gosiu, po prostu wtedy można wybierać spośród dużo większej liczby ofert, niż w przypadku last minute, a ceny są porównywalne. My mieliśmy 30% zniżki.
Może warto 🙂
Ano w styczniu. Wbrew pozorom wcale nie trzeba być mega zorganizowanym, żeby ułożyć sobie wakacje. Data już była, więc po prostu nic na wrzesień nie planowałam.
Też jestem zdania, tak, jak ktoś napisał, że oszczędzania nie można mylić z „dziadowaniem”, co jest powszechne. Pojedzie taki delikwent raz do Tunezji, bo złapał lasta za 1300 zł w hotelu z 1 odpadającą gwiazdką, a potem powie, że już nigdy więcej nie pojedzie za granicę, bo tam syf, kiła i wiadomo co jeszcze. 😉
Standard 🙂
No dobra – nieoszczędzanie na wakacjach jest fajne, ale nie każdy ma na tyle pieniędzy. Są ważniejsze wydatki! Ja akurat jestem entuzjastą tanich lotów i wakacji na własną rękę, bo ważne to, co zobaczysz, a nie to, gdzie będziesz spać. Nigdy nie odmawiam sobie za to zwiedzania, atrakcji i… jedzenia w knajpach 🙂
Doskonale rozumiem Twoje podejście. I to jest właśnie fajne w ludziach – że inaczej wartościują 🙂
Dla mnie tak samo ważne od tego, co zobaczę, jest to, gdzie będę spać 😛
Jeżeli masz wolne środki, to jak najbardziej, bez zmartwień 🙂 ale jeżeli wyjazd ma kojarzyć się z nowym kredytem, czy innymi niemiłymi konsekwencjach to odpowiedź jest oczywiście odwrotna 🙂
W żadnym wypadku wyjazd nie kojarzy się z kredytem, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Nie byłabym w stanie cieszyć się z takiego urlopu.
Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Już wolę zostać w domu i pracować ciężko, żeby za rok było mnie stać chociaż na skromne wakacje. Pojechać zadłużając się i robić sobie z tego powodu kolejne problemy to jakaś masakra (@DobreGeny: „higiena umysłowa” – świetne określenie! do zapamiętania 😀 ).
.
Zresztą nie raz było tak, że nie było mnie stać na wymarzone wakacje. Cóż takie są realia czasami. Wtedy sobie należy odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy na tyle dojrzali finansowo, że sobie odpuścimy ten urlop, albo spędzimy go na Polskim RODOS :), czy na tyle niedojrzali chcąc pokazać sąsiadom rodzinie czy znajomym „że się powodzi i nas stać” na zagraniczne wojaże.
.
Jak już pisałem, nikomu nie żałuję ani nie zazdroszczę wspaniałych wakacji w ciepłych krajach. Jeżeli na nie zarobił sam i odłożył, super 🙂 brawa dla takiej osoby za odpowiednie podejście do finansów. Jednak zadłużanie się na takie wydatki.. to dla mnie nieporozumienie.
Wakacje na kredyt to jakieś całkowite nieporozumienie! Zamiast odpoczywać człowiek już się martwi kolejnymi zobowiązaniami i żadnego z tego pożytku. Z drugiej strony jeżeli wakacje są kredytowane i delikwent się tym kompletnie nie przejmuje to mogą być pierwsze sygnały, że trzeba się zabrać za porządek w finansach 🙂
Trzeba takiemu zrobić interwencję 🙂
Ja jestem podobnego zdania jak Ty, że w wakacje człowiekowi się należy 🙂 I jeśli taki wyjazd nie zrujnuje budżetu to czemu sobie żałować.
A oszczędzamy zawsze na jakiś cel, czy to długoterminowy czy nie, ale przecież celem naszego oszczędzania może być właśnie zebranie pieniędzy na wyjazd „all inclusive”.
Akurat moim celem oszczędzania nie są bezpośrednio wakacje, a szybka spłata kredytu hipotecznego, ale no właśnie – taki wyjazd nie zrujnuje budżetu, więc myślę, że warto w ten sposób naładować akumulatory.
szybka spłata hipoteki powinna mieć uzasadnienie ekonomiczne 🙂 pamiętaj, by się nie okazało, że zostałaś bez kredytu i bez poduszki finansowej 🙂
Wiem wiem 🙂 To wszystko musi jeszcze trochę potrwać.
Cieszę się, że jesteś podobnego zdania 🙂
No pewnie, że tak!
Każdy ma swoją wizję wakacji albo patrząc od innej strony „każdy krawiec kraje tak jak mu płótna staje”.
Ja osobiście mam inny stosunek do wakacji i do oszczędzania na nich – po pierwsze, gdybym na spełnienie swoich marzeń miał czekać, aż mnie będzie stać, czekać na wyjazd do wybranego kraju, aż będę miał tyle kasy, abym nie musieć tam oszczędzać, to wielu przygód bym nie przeżył, a może doczekałbym prędzej emerytury.
Zaczynając już dawno, dawno … pojechaliśmy ze znajomymi do Włoch wtedy, gdy ten luksus był niedostępny dla przeciętnego Polaka, pojechaliśmy na miesiąc „maluchem” z zapasem żywności na ten czas – i była to najwspanialsza przygoda, do której wracam myślami.
Lubię samemu sobie organizować wiele elementów wyjazdu nie tylko dlatego, że jest taniej (choć jest to też bardzo istotne), ale też dlatego, że to mi sprawia sporo przyjemności i ciekawych emocji.
Piotrek, oczywiście, że tak – każdy ma inne podejście.
Rozumiem Twój tok myślenia. Ja jednak wolałabym nie jechać na wymarzone wakacje, czytaj: USA, dopóki nie miałabym kasy, by móc tam wydawać więcej niż trzeba… Po prostu poczekam jeszcze parę lat 🙂
No tak, ja jednak wolę odrobinę szaleństwa. Odrobina pasji pomaga osiągać rzeczy pozornie niemożliwe.
W Stanach nie byłem, ale z chęcią wybrałbym się, gdybym znalazł niezłą cenę (np na forum fly4free) i miał jeszcze troszeczkę ponadto kasy.
Ja też nie oszczędzam na wakacjach (przez cały rok oszczędzam po to, żeby na wakacjach wydawać), ale zupełnie inaczej podróżuję. Na własną rękę, samochodem, ostatnio z namiotem, a teraz planujemy trochę namioty, trochę hotele (fajnie by było nocować w samych hotelach, ale na to mnie jeszcze nie stać). Ale za to nie oszczędzam na żadnych biletach wstępu na atrakcje, bo wychodzę z założenia, że prawdopodobnie już nie wrócę w to miejsce, więc chcę zobaczyć jak najwięcej.
Tzn. to nie jest tak, że moje wyjazdy to jedynie wypady z biura podróży. Również jeżdżę na własną rękę, ale to raczej po Polsce. Mimo to, taka forma jest dla mnie bezpieczniejsza 🙂
Co do nieoszczędzania na biletach wstępu – też tak mam, to bardzo dobre podejście.
Co do wakacji to powiem tak: rób tak, żeby Tobie było dobrze 😉 Ja osobiście też wydaję kasę na coś, czego ludzie nie rozumieją i w sumie – mam to gdzieś, bo to moja kasa i jak chcę polecieć/pojechać tu czy tam to to robię…
Jak ktoś wczesniej napisał: jak długo się nie zadłużasz by polecieć na wakacje (nie mówię o wydaniu paru złotych więcej z karty kredytowej, którą na pewno spłacisz w kresie bezodsetkowym) to jest OK. Wakacje każdemu się należą 🙂
Oczywiście, masz rację. To moje pieniądze i nie każdy musi rozumieć to, co z nimi robię 😉
Przypadkiem trafiłem na Twojego bloga (już jest w moim RSS-e) i wpis, który ostatnio i nas dotyczył.
Pomimo, że jeździmy na wakacje w dość odległe zakątki naszego świata, to zarówno nie odmawiamy sobie wydatków podczas wakacji jak i nie korzystamy z biur podróży. Jest to oczywiście związane z naszym stylem zwiedzania. Lubimy organizować sobie sami wakacje i to również należy do przyjemności. Nie wspomnę o adrenalinie 🙂 Podsumowując moją jak i Twoją wypowiedz – nie odmawiajcie sobie jakiejkolwiek przyjemności podczas urlopu. To jest nasza nagroda za rok ciężkiej pracy.
Witaj Piotrze, bardzo mądrze napisane – bez względu na to, jakie mamy priorytety w wakacje, nie żałujmy sobie 🙂
Zgadzam się z tezą, że nie po to człowiek udaje się na wypoczynek, aby dziadować. Myślę jednak, że bardzo jednak łatwo „przepłacać” za odpoczynek. Warto zatem dobrze go zaplanować. Również podejmuję ten wątek na swoim blogu dzieląc się swoim doświadczeniem w branży turystycznej. Zapraszam zatem do zaglądnięcia i dyskusji.