Co tam w mojej firmie?

Pewnie każdy stały czytelnik zauważył, że ostatnio na blogu mniej się dzieje. Wpisy się co prawda pojawiają, ale znacznie rzadziej, niż kiedyś. Mam teraz znacznie mniej czasu niż wtedy, gdy…
Magda
25.07.2017

Pewnie każdy stały czytelnik zauważył, że ostatnio na blogu mniej się dzieje. Wpisy się co prawda pojawiają, ale znacznie rzadziej, niż kiedyś. Mam teraz znacznie mniej czasu niż wtedy, gdy pracowałam na etacie. Ale to chyba naturalna kolej rzeczy podczas rozwijania własnego biznesu. Ale dziś postanowiłam Wam napisać, co słychać.

Prowadzenie agencji marketingowej to fantastyczna sprawa. Owszem, dzieje się zarówno dużo niesamowicie inspirujących „rzeczy”, jak i takich, gdy człowiek siada i zastanawia się „i co teraz”, ale chyba to jest właśnie piękne w pracy na swoim. No, na naszym, nie zapominajmy, że mam wspólniczkę.

W czerwcu minął rok odkąd odeszłam z etatu. Zleciał błyskawicznie. Nawet się nie odwróciłam, a tu nagle roczek. I to był świetny rok. Tak dużo się w nim wydarzyło! Najpierw byłyśmy z Justyną same w małym biurze. Potem pojawili się pierwsi stażyści. Potem pierwsi pracownicy – no dobrze, pierwszy pracownik – pojawił się Patryk. I to się okazał mega strzał w 10! To był moment, w którym same przestałyśmy ogarniać. Patryk doskonale się dostosował i błyskawicznie nauczył tego, w czym nas skutecznie odciążył. A teraz uczy się dalej. Potem stażyści zaczęli dołączać do grona stałych pracowników. No i to był czas na zmianę biura.

I teraz już mamy świetne biuro, 2 x większe od poprzedniego, z fajnymi warunkami. Na 4 piętrze biurowca bez windy, więc palacze palą mniej papierosów 😀 I jest już nas pięcioro, jeśli chodzi o stałą ekipę, mamy troje świetnych stażystów i rekrutujemy właśnie kogoś na stanowisko sprzedawcy/handlowca. Niesamowicie się tym jaram! Bo jakoś zawsze wydawało mi się abstrakcyjne to, że mogę być pracodawcą.

Czego się nauczyłam przez ten rok?

  1. Że nie każdy człowiek mi podpasuje. Jako pracownik. Że nie każdy jest dojrzały i gotowy na pracę w luźniejszych warunkach.
  2. Że trzeba pilnować tego, że nie jest się koleżanką, a przełożoną.
  3. Że fajna ekipa, to dużo bardziej efektywna praca. No dobra, to już wiedziałam.
  4. Że kasa firmowa leci tak samo jak domowa. I że pieniądze firmy należy traktować tak samo jak budżet domowy – spisywać wszystkie wydatki, planować, racjonalnie nimi zarządzać.
  5. Że jednak jestem dobra w zdobywaniu klientów, tzn. w pierwszym kontakcie z nimi, czyli podczas rozmów telefonicznych. Mimo że naprawdę nie lubię/boję się rozmów telefonicznych. To taka dziwna fobia. No ale jednak jestem skuteczna, więc muszę się przemóc.
  6. Lepiej szacować czas/koszty.
  7. Że na bardzo wielu rzeczach nie można oszczędzać. Tzn. wiedziałam to od dawna, ale teraz to empirycznie przeżywam.
  8. Że samymi umiejętnościami i pocztą pantoflową nie zdobędziemy wystarczającej liczby klientów.
  9. Że problemy „w domu” przekładają się na problemy w „pracy”, ale staram się, by nie było odwrotnie.

Co mnie wkurza?

  1. To, że niektórych naprawdę mocno trzeba motywować do utrzymywania porządku.
  2. To, że nie każdy jest fair tylko dlatego, że Ty jesteś. I dotyczy to zarówno kontrahentów, pracowników, jak i np. właścicieli biura 🙂
  3. To, że czasem nie zdobywamy projektu, bo chcemy być w porządku.
  4. To, że klient czasem się nasłucha czegoś od kogoś i nagle wie wszystko i rezygnuje ze współpracy, mimo że np. ma bardzo fajne wzrosty ruchu.

Co lubię/cenię?

  1. To, że mogę się rano w miarę wyspać. I przyjść do pracy o 8 45. Albo nawet o 9. I że mogę wyjść do lekarza o której chcę. Albo nawet na zakupy i potem wrócić do biura. A nadrobić wszystko wieczorem.
  2. To, że mam nieco więcej czasu. Ale tylko od momentu, gdy ciągnęłam cały etat w WP i pół etatu w CLUEGROUP, gdy Justyna była już na posterunku.
  3. To, że już nie musimy z Justyną robić wszystkiego same. Że mamy ludzi, na których można polegać i którzy wykonają pracę dobrze.
  4. To, że nikogo nie muszę się prosić o urlop. Tylko uzgadniam to z Justyną.
  5. To, że jeśli nie chcę z kimś współpracować, to nie muszę.

Tych punktów pewnie zebrałoby się znacznie więcej. Ale na ten moment – to najważniejsze. I powiem Wam, super się czuję z tym, że jestem na swoim i że rozkręcamy agencję. Kto wie, może za rok nie będzie nas już garstka, a np. kilkunastoosobowa ekipa.

A fota z urodzin Grześka 🙂 A na cluegroupowym instagramie parę innych fotek.

 

 

 

 

3 komentarze
  1. Dana

    No to macie rozwojowego boosta 🙂 Gratuluję! Takie tempo to duży sukces. A czy były jakieś sytuacje/posunięcia w Waszych działaniach, których żałujesz? Niekoniecznie z finansowego punktu widzenia. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  2. Agnieszka Skupieńska

    Ale to szybko zlecialo! Poproszę częściej takie zakulisowe posty i koniecznie napisz na czym nie warto oszczędzać w firmie 🙂

    Odpowiedz
  3. Piotr

    Bardzo fajny wpis. Odejście od etatu i przejście na samodzielną działalnośc wymaga wiele odwagi i rozumu. Podziwiam!

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Awatar Magda

Cześć, nazywam się Magdalena Bród, na co dzień zajmuję się marketingiem internetowym, interesuję się finansami osobistymi (stąd też pomysł na blog finansowy) i podróżami. Kilkanaście lat mieszkałam w pięknym Wrocławiu, a od niedawna w Tarnowskich Górach.

Blogujesz o biznesie lub finansach? To dołącz do grupy na Facebooku: Blogerki o finansach i biznesie

Archiwa